Uczucia i emocje.
Jak radzić sobie z ich wszystkimi odcieniami u dzieci.
„Lubię otaczać Cię swoją miłością. Zawsze myślę, że muszę Cię chronić. Nawet przed natrętną muchą. Albo liściem, który spada z drzewa. Rodzice już tacy są.”
Andrea Schutze
„Czasem dzieci chcą opowiadać o trudnych uczuciach. Wtedy wystarczy, że będziesz słuchać. Czasem zupełnie nie chcą o tym mówić. Wtedy wystarczy, żeby wiedziały, że przy nich jesteś.”
Eline Snel
Świat ludzkich emocji, od setek lat, cieszył się dużym zainteresowaniem nie tylko wśród naukowców czy badaczy, ale również filozofów, artystów i poetów. Nasze życie emocjonalne stało się także popularnym przedmiotem badań psychologicznych w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Wprowadzono wówczas pojęcie inteligencji emocjonalnej. Zwolennicy tej koncepcji uważają, że rozpoznawanie swoich stanów emocjonalnych i cudzych emocji oraz umiejętność ich wykorzystywania w podejmowaniu decyzji są równie ważne, jak iloraz inteligencji i w równym stopniu przyczyniają się do osiągniecia sukcesu w życiu. Chwytliwe hasło jest dziś dobrze znane zarówno w świecie biznesu, jak i polityki. Badania wykazały, że świadomość emocji wiąże się z większą odpornością w sytuacjach stresowych, z osiąganiem lepszych wyników w nauce i pracy, czy też z budowaniem trwalszych relacji.
Niemniej jednak cała nasza edukacja szkolna skupia się wokół inteligencji poznawczej, kładąc nacisk na zdobywanie wiedzy teoretycznej z poszczególnych przedmiotów, rozwój pamięci czy logicznego myślenia, umiejętność pisania testów i posłuszeństwo. Marzeniem jest, aby w naszych szkołach znalazło się też miejsce na rozwój umiejętności, które pomogą nam lepiej radzić sobie z codziennymi trudnościami, lepiej dobierać priorytety i wartości, pokażą jak być odpowiedzialnym, podejmować decyzje i budować relacje. Dlatego też ogromna odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, którzy odgrywają największą rolę swojego życia, będąc jednocześnie modelami i „nauczycielami” dla swoich dzieci w obszarze inteligencji emocjonalnej.
Emocje i uczucia – czym się różnią?
Niejednokrotnie mylimy emocje i uczucia, używając ich zmiennie. Doświadczamy obu w tym samym czasie i łatwo jest się pomylić. Jednak bardzo ważna jest wiedza o tym, jakie są różnice między emocjami a uczuciami. Musimy zarządzać nimi w inny sposób i wiedzieć, że nie generują one tych samych potrzeb. Antonio D’Amasio, profesor neurologii wyjaśnia: „Uczucia są mentalnymi doświadczeniami stanów ciała, które powstają, gdy mózg interpretuje emocje - same stany fizyczne wynikające z reakcji organizmu na bodźce zewnętrzne. Kolejność takich wydarzeń jest następująca: jestem zagrożony, doświadczam strachu i czuję przerażenie.” Z kolei inna neurolog, dr Sarah McKay, różnicę przedstawia w jeszcze prostszy sposób: „Emocje rozgrywają się w teatrze ciała. Uczucia rozgrywają się w teatrze umysłu.”
Można więc powiedzieć, że są to dwie strony tej samej monety, występują nierozłącznie. Co je zatem różni? Na pewno pochodzenie – emocje pochodzą z układu limbicznego, najstarszej części mózgu. Każde dziecko rodzi się wyposażone w emocje, uwarunkowane genetycznie w wyniku ewolucji jako jedno z narzędzi naszego przetrwania. Z kolei uczucia pochodzą z płata czołowego, młodszego ewolucyjnie, który wiąże się z myśleniem abstrakcyjnym. Emocje są psychofizjologiczną odpowiedzią naszego układu nerwowego na zdarzenia, a uczucia – pochodzą z naszej interpretacji tych wydarzeń lub wrażeń. Podczas gdy podstawowe emocje są instynktowne i wspólne dla nas wszystkich, znaczenia, które przyjmują i uczucia, które wywołują, są indywidualnie oparte na naszym programowaniu przeszłości i teraźniejszości, zatem mogą się zdecydowanie różnić w przypadku poszczególnych osób.
Kolejnym elementem różniącym uczucia i emocje jest ich czas pojawiania się i trwania. Emocje pojawiają się automatycznie w odpowiedzi na bodziec, reprezentują system alarmowania i przetrwania naszego ciała. Uczucia zaś pojawiają się stopniowo, zachodzi tutaj bowiem proces myślenia, analizowania, zastanawiania się. Kiedy zrozumiemy co się stało i dlaczego czujemy się w taki czy inny sposób, odnosimy się do uczuć, a nie emocji. Uczucie może być obecne przez wiele dni, tygodni, miesięcy lub może nawet lat, podczas gdy emocja może zniknąć wraz ze zniknięciem bodźca.
Istnieje jeszcze jedna istotna różnica pomiędzy tymi dwoma stanami związana z ich natężeniem, intensywnością. Ponieważ emocje są głównym systemem alarmowym i motywacyjnym, z którym się rodzimy, są bardzo intensywne i potężne - zawsze zmuszają nas do zrobienia lub zaprzestania robienia czegoś (np. strach – sprawia, że uciekamy, gdy goni nas pies lub zamieramy w bezruchu na widok wielkiego niedźwiedzia). Uczucia są znacznie bardziej zróżnicowane i powolne. Prowadzą nas do zastanowienia się, co możemy zrobić, aby przestać czuć się nieswojo lub nieprzyjemnie. Uczucia są kształtowane przez temperament i doświadczenia danej osoby i różnią się znacznie w zależności od osoby i sytuacji, ale nie są tak intensywne jak emocje.
Rola emocji w naszym życiu – wszystkie są potrzebne i tak samo ważne
Gdy myślimy i rozmawiamy o emocjach mamy tendencję do ich kategoryzowania. Często je dzielimy na emocje pozytywne i negatywne. Te pierwsze lubimy i z chęcią je przeżywamy. Fajnie jest czuć radość, podekscytowanie, zachwyt czy zadowolenie. Gorzej, gdy pojawia się smutek, wstyd, lęk czy złość. Wtedy nie jest dobrze. Ponieważ większość z nas ma problem z akceptacją „negatywnych” emocji i ich przeżywaniem. Wykształciliśmy mechanizmy mające na celu odsuwanie ich od siebie lub dążenie do pozbycia się ich. Nie ważne, czy to my je czujemy, czy jesteśmy świadkami doświadczania ich przez naszego partnera czy dziecko. Gdy pojawia się lęk, smutek, złość - natychmiast staramy się zrobić wszystko, aby się tego pozbyć. Boimy się bać, wstydzimy się wstydzić…, bo tak nas wychowano. W domu, w którym nie wolno się było złościć czy okazywać przykrych emocji nie nauczono nas, że złość, gniew, bunt czy sprzeciw są naszą siłą napędową i stanowią o naszym potencjale przetrwania w dalszym życiu. Nie wszyscy wiedzą, że nasz organizm, który ma dostępny tylko częściowy zakres emocji i uczuć do przeżywania, a inny ma zablokowany – zawsze wcześniej czy później zaczyna chorować.
Obecnie odchodzi się od takiego podziału emocji – wszystkie są dobre, wszystkie są ludzkie i nam potrzebne, niezależnie od znaku jaki im nadajemy.
Musimy zdawać sobie sprawę, że emocje, w które jesteśmy wyposażeni już na starcie (czyli po przyjściu na świat), pełnią istotną rolę dla naszego przetrwania. Przyjrzyjmy się kilku podstawowym emocjom i ich roli w naszym życiu:
O tych wszystkich emocjach (i innych uczuciach) oraz ich przeżywaniu przeczytacie w książce „10 uczuć”, w której Olek i Mela podczas swoich podróży i przygód doświadczają całej gamy uczuć i emocji, niejednokrotnie wpadając w różne pułapki i tarapaty z nimi związane. Bardzo pomocny jest tam Pan Kot Mrucki, który rozmawia z dziećmi o tym co czują i dlaczego. Ponadto w książce znajdziecie również przydatne informacje dla rodziców (w odniesieniu do każdego z prezentowanych uczuć), napisane przez psychologa.
Jak towarzyszyć dziecku w przeżywaniu emocji
Dzieci mają pewną paletę emocji, z którą przychodzą na świat i często ich natężenie przerasta ich możliwości radzenia sobie z nimi – dziecięcy mózg po prostu nie nadąża i nie radzi sobie z samoregulacją. Rolą rodziców jest wsparcie dziecka w rozwoju inteligencji emocjonalnej oraz znalezieniu sposobów na radzenie sobie ze wszystkimi odcieniami dziecięcych emocji i uczuć. Poprzez akceptację emocji dziecka i dzięki ich uznawaniu przez rodziców, rozwijający się mózg uczy się samoregulacji. Dawne metody radzenia sobie z emocjami dziecka, takie jak wysłanie do kąta czy do swojego pokoju, odeszły do lamusa. Dzięki badaniom wiemy również, że to obecność oraz postawa rodzica (a nie izolacja) są kluczowe w kształtowaniu się nowych połączeń neuronalnych, niezbędnych do kontroli dziecięcych emocji i impulsywnych reakcji.
„Wyobraź sobie teraz, że nie musisz się już bać żadnych emocji. Nie musisz z nimi walczyć. Robić wszystkiego, żeby je usunąć - z siebie i z dziecka. Możesz pozwolić sobie się bać, a swojemu dziecku dać przestrzeń na: płakanie - kiedy jest smutne, złoszczenie się - kiedy coś mu nie wyszło, banie się potworów pod łóżkiem. Nie znaczy to, że masz cieszyć się z tego powodu. Raczej pozwolić tym emocjom po prostu być, bez ich poprawiania, naprawiania, zwalczania. Pomyśl, o ile prostsze byłoby życie, gdyby lęk był tylko lękiem, smutek tylko smutkiem, złość tylko złością. Bez całej tej przytłaczającej emocjonalnej góry.” (J. Steinke- Kalembka). Więcej na temat regulacji emocji można przeczytać na blogu edukowisko.
Agnieszka Stążka–Gawrysiak następująco odpowiada na pytanie jak reagować na trudne zachowania dzieci, aby wspierać ich samoregulację:
„Gdy emocje biorą górę, najlepszą reakcją „na gorąco” jest spokojne towarzyszenie dziecku w tych emocjach oraz zadbanie o bezpieczeństwo osób i - ewentualnie - mienia. Nie jest to moment, w którym należy przywoływać dziecko do porządku, przypominać mu o zasadach i ustaleniach ani odwoływać się do logicznych argumentów - dziecięcy mózg nie jest wtedy nastawiony na przetwarzanie takich komunikatów. Dopiero „na zimno”, kiedy wszyscy są już spokojni, można porozmawiać z dzieckiem o sytuacji i poszukać lepszych strategii radzenia sobie. Dziecko uczy się samoregulacji w relacji ze spokojnym, responsywnym (reagującym na jego komunikaty i potrzeby) opiekunem. Im częściej doświadcza takiego właśnie wsparcia zamiast surowego dyscyplinowania czy kar, tym łatwiej nauczy się samo odzyskiwać spokój i poszukiwać takich strategii zaspokajania swoich potrzeb, które nie przekraczają granic innych osób. Z kolei im trudniejsze i bardziej stresujące doświadczenia ma dane dziecko czy dorosły, tym trudniej jest mu się uspokajać i tym więcej kosztuje go to energii.”
Skąd się biorą trudności rodziców w radzeniu sobie z emocjami dziecka
Najprościej byłoby odpowiedzieć – z ich własnego domu. „W toku socjalizacji i wychowania zaczynamy ubierać (i przykrywać) nasze emocje w kolejne warstwy. Złość staje się niewygodna, to opakowujemy ją w smutek. Ale jeżeli nauczyliśmy się, że smutek jest oznaką słabości, to i on zostaje przykryty warstwą lęku. I nagle ze zgrozą zauważamy, że czujemy się o kilka ton ciężsi, kolejne emocjonalne warstwy przytłaczają i ciągną w dół…” – pisze Joanna Steinke-Kalembka. W związku z tym jako dorośli mamy problem z nazywaniem tego, co czujemy w danym momencie i odróżnianiem poszczególnych emocji, a przede wszystkim z ich przeżywaniem i okazywaniem. Emocjonalna góra często nas przytłacza i uskarżamy się na wiele dolegliwości (ból głowy, napięcia w kręgosłupie, obniżony nastrój, itp.), nie zdając sobie sprawy, że ich źródłem mogą być nasze zablokowane lub głęboko poprzykrywane emocje.
Zgodnie z założeniami Transkulturowej Psychoterapii Pozytywnej każdy człowiek przychodzi na świat z dwoma podstawowymi zdolnościami: zdolnością do miłości oraz zdolnością poznawczą. Zdolność do miłości jest rozumiana w dwóch wymiarach: aktywnym - jako zdolność do okazywania miłości, budowania i podtrzymywania ważnych dla nas relacji oraz w wymiarze reaktywnym - jako umiejętność do akceptacji i przyjmowania miłości od innych. Na postawie zdolności do miłości, w wyniku oddziaływania takich czynników jak: środowisko, czynniki biologiczne i czas (rozwojowy, w jakim obecnie się znajdujemy i historyczny, w którym żyjemy) kształtują się i różnicują wszystkie potencjały relacyjne m.in. zaufanie, czułość, seksualność, nadzieja.
Można więc powiedzieć, że nasza zdolność do miłości jest jak roślina, która w zależności od odpowiedniej pielęgnacji, ilości i kierunku światła oddziałującego na nią - w większym stopniu rozwinie pewne pędy, kwiaty, a rozwój niektórych, będących w cieniu - może zostać zahamowany. (żródło: Polskie Centrum Psychoterapii Pozytywnej)
Podsumowując – to miłość i akceptacja stanowią klucz do rozwoju kompetencji emocjonalnych naszych dzieci. Zatem zachęcamy Was do napisania kartki (nie tylko na Walentynki) do swoich dzieci i sprezentowania im (i sobie) pięknej książki o uczuciach. Najlepsze co możecie dać swojemu dziecku, to świadomość, że jest kochane i ważne. Warto wykorzystać do tego każdą okazję! Bo przecież języków miłości jest wiele!